Nie mam żadnych wątpliwości, że o ile PiS nie koniecznie zaszkodzi gospodarce, to w kwestiach kulturowych, edukacyjnych, równościowych będzie chciał nas cofnąć do okresu późnego średniowiecza. Ale też nie mam złudzeń, że mogło się stać inaczej. Ludzie lewicy czy, jak wolę mówić, progresywiści, musieli zapłacić za dziedzictwo SLD i jego awatary, które towarzyszyły wszelkim próbom odnowy. Za Nowacką, Szczuką, Prokop, Nowicką stały cienie polityków, którzy okres rozkwitu mają dawno za sobą i którzy dziś stanowią śmiertelny (betonowy) balast dla lewicy. Pierwszym więc krokiem dla zrównoważenia prawicowego przechyłu powinno być usunięcie owego balastu, wynegocjowanie z nim honorowego odejścia w stan zasłużonego spoczynku.
Drugim krokiem powinno być skonsolidowanie środowisk i osób, które nie chcą dać zgody na średniowieczne projekty PiS. I które lubią demokrację, pluralizm, tolerancję, sprawiedliwość społeczną, oraz wierzą, że kobiety i mężczyźni, swoi i obcy, powinni mieć nie tylko takie same prawa, ale i takie same szanse i możliwości. Trzeci krok został już wykonany. Jest nim całkiem niezły program Zjednoczonej Lewicy, do którego w ferworze wyborczych pojedynków zapewne nikt nie zajrzał. To dobry program. Czwartym krokiem jest praca. Czy lewica pomaszeruje? Czy stworzy przeciw balast dla statku, który przechyla się na prawą burtę? Zobaczymy, wkrótce nowe wybory. O ile statek się wcześniej nie utonie, to znaczy, o ile jego załoga i pasażerowie nie nabiorą pewności, że żeglować można i bez lewej burty, płynąc „całą wstecz”.